Z zaciekawieniem obserwuję, jak postęp w dziedzinie techniki wypływa na zmiany w społeczeństwie. Nasi przodkowie wynaleźli druk, dzięki czemu dostęp do wiedzy stał się powszechny. Pradziadowie dokonali rewolucji w przemyśle i transporcie dzięki wykorzystaniu pary. Ojcowie zaczęli wykorzystywać na wielką skalę elektryczność i światło elektryczne, co spowodowało zmianę odwiecznego cyklu dobowej aktywności człowieka i tym samym dało premię w postaci czasu na własny rozwój po dniu ciężkiej pracy. My zaś mamy rewolucję cyfrową i automatyzację – proste czynności przejmują automaty i sieci neuronowe, a my przenosimy się w świat Internetu, smartfonów i chmur. Zmiany te docierają także do branży ochrony, a nawet do tak wąskiej dziedziny jak oprogramowanie CMS do zarządzania stacją monitorowania.
Można powiedzieć, że wręcz narzuca nam się korzystanie z chmur, które stworzono, aby umożliwić jak najlepszy i jak najszybszy dostęp do bogatych zasobów informacji niezależnie od miejsca pobytu oraz wprowadzić płynną skalowalność mocy obliczeniowej. Czy jednak właśnie tego potrzebujemy w przypadku stacji monitorowania, w której w miarę stałe zasoby są potrzebne całodobowo, a mobilność na co dzień nie jest wymagana? Rezygnujemy z prywatności i wprowadzamy do sieci informacje o szczególnym znaczeniu, które nigdy nie powinny tam trafić. Czy na pewno wiemy, kto z tych informacji korzysta? Nie chodzi tu o złą wolę dostarczyciela usługi monitorowania, ale o zmiany prawa w Chinach i USA, które zmuszają właścicieli chmur do udostępniania danych na żądanie agencji rządowych. Nie możemy zapomnieć też o zmianach w planie zarządzania bezpieczeństwem, aby uwzględnić kilka dodatkowych elementów, które są poza naszą kontrolą. Mowa tu o infrastrukturze Internetu, serwerach wspomagających, takich jak DNS, dostawcach usług chmurowych i wreszcie o dostarczycielach samych usług monitorowania. Zeszłoroczne problemy Google, Amazona i Microsoftu dowiodły, że chmury mogą przestać działać, a nasz wpływ na to jest żaden. A co z kumulacją ryzyka? Atak na serwer w Internecie ma swoją konkretną cenę w Darknecie. Aby chmura mogła być tania, kilku odbiorców musi być obsługiwanych za pomocą jednej maszyny. Mamy więc sytuację, w której wyłączenie usługi na skutek ataku DoS na jedną agencję ochrony wyłącza pozostałe. Korzystając z chmury, musimy zaakceptować ograniczenia wynikające z użycia przeglądarki. Swoją drogą, czy ktoś pomyślał, jaką moc obliczeniową i ile energii marnujemy w skali świata, gdyż nie wykorzystujemy mocy naszych komputerów z procesorami i3, i5 lub nawet i7, ponieważ uruchamiamy na nich program, który wyświetla tylko dane przetwarzane gdzieś indziej? Chyba umknęła nam idea przetwarzania rozproszonego z początków rewolucji cyfrowej na początku lat 70., gdy duże maszyny były zastępowane setkami małych, pracujących w domach.
Czy powinniśmy bać się postępu w dziedzinie techniki? Oczywiście, że nie. Musimy jednak mądrze dobierać takie narzędzia, których użycie ma sens, i stosować je do celów, do których powstały. Czy coś z tych wszystkich idei, które są nam znane z innych branż, znajduje zastosowanie w ochronie? Oczywiście, że tak. Przykładem jest Kronos Alicja oferowana przez firmę NEXT!. Alicja to zestaw sieci neuronowych i usług, które mają wspomóc dyspozytora, a w przyszłości będzie mogła całkowicie go zastąpić. Alicja jest ciągle rozwijana i na razie jest prototypem, jednak już teraz dużo potrafi. Może samodzielnie przeprowadzić wideoobchód, rozpoznać osoby, pojazdy, przedmioty i zwierzęta, może do kogoś zadzwonić i poinformować o alarmie, a także wysłać grupę interwencyjną. Wkrótce będzie umiała więcej, gdyż pilnie ją uczymy. Nie mamy wątpliwości, że to właściwa ścieżka rozwoju programów CMS, gdyż rozwiązuje podstawowy problem, który istnieje od samego początku stosowania programów do monitorowania, a mianowicie problem dostępności najcenniejszego zasobu, jakim jest człowiek. Czas, jakim dysponuje operator, jest ograniczony, tak jak liczba zagadnień, którymi może się zająć w danej chwili. Pomimo ciągłej poprawy ergonomii i uproszczenia procedur nadal na jednego operatora może przypadać od kilkuset do kilku tysięcy obiektów chronionych. Wszystko zależy oczywiście od rodzaju świadczonej usługi. A gdyby na dyspozytora mogło przypadać nie kilka tysięcy, lecz dziesięć tysięcy, dwadzieścia tysięcy, a może nawet więcej obiektów i gdyby człowiek tylko wspierał i nadzorował pracę sieci neuronowych i automatów? Pomyślcie, jakie dałoby to oszczędności. Jeśli weźmie się pod uwagę, że sieć neuronowa nie choruje, nie bierze urlopu, nie ma gorszych i lepszych dni oraz nigdy nie bywa zmęczona, to łatwo sobie wyobrazić, jaki skok jakościowy jest możliwy.
Jesteśmy przekonani, że rozwój systemu Kronos Alicja to właściwy kierunek, który zmieni całą branżę monitorowania, a lata doświadczenia zdobytego przez nas zespół przy kilkuset wdrożeniach aplikacji Kronos NET na całym świecie (od 2002 roku) to gwarancja powodzenia prac.
mgr inż. Bartłomiej Dryja
NEXT!