Pobierz
najnowszy numer

Newsletter

Zapisz się do naszego Newslettera, aby otrzymywać informacje o nowościach z branży!

Jesteś tutaj

Behawioryści i bomby sterowane przez… gołębie

Printer Friendly and PDF

golab_150Wywoływanie w niemowlęciu lęku do szczurów, bomby sterowane przez gołębie czy wyciszający oszklony kojec dla dzieci – to niektóre dziwne pomysły behawiorystów. O psychologach, którzy skupili się na zachowaniach ludzi i zwierząt opowiadał na UW dr Marcin Trojan.

Wykład „Religia zwana behawioryzmem” był jednym z dziewięciu wygłoszonych 9 maja podczas finału konkursu Nauczyciel Akademicki Roku, organizowanego na Uniwersytecie Warszawskim.

Trojan wyjaśnił, że kierunek w psychologii, jakim jest behawioryzm, ma swoje początki ok. 100 lat temu. Zaczęło się od berlińskiego konia, nazywanego „Kluger Hans” (Mądry Hans). Jego właściciel postanowił pokazać światu, że nauczy konia rozróżniać litery, dodawać, mnożyć. Koń odpowiadając na pytanie stukał w ziemię kopytem. Jak podaje dr Trojan, dobre odpowiedzi koń podawał nawet poproszony o podanie liczby filcowych kapeluszy u gapiów czy na pytanie, ile kątów ma koło. Koń błędów nie popełniał nawet wówczas, kiedy nie było w pobliżu właściciela. Naukowcy przez kilka lat głowili się, jak koń może podawać dobre odpowiedzi, ale dopiero psycholog Oskar Pfungst wykazał, że jeśli pytanie zadawała koniowi osoba, która nie znała odpowiedzi, zwierzę się myliło. Psycholog wyjaśnił, że Hans obserwuje reakcje ludzi i na tej podstawie wyciąga wnioski, jaka ma być odpowiedź. Np. kiedy gapie oczekiwali na kolejne stuknięcie kopytem, wpatrywali się w ziemię, a kiedy koń powinien już przestać stukać – podnosili głowy. Pfungst pokazał więc, że koń precyzyjnie uwarunkował się na obserwację ludzkich zachowań.

Praca Pfungsta zaimponowała Johnowi Watsonowi. W tych czasach w psychologii stosowano introspekcję i analizowanie świadomości. Naukowiec ten doszedł do wniosku, że to, co widać, co może być obserwowane, to nie świadomość, ale zachowania, które można opisać jako „bodziec – reakcja”. Według Watsona psychologia była nauką o zachowaniu, a nie o psychice.

„Dajcie mi 12 niemowląt, a zrobię z nich kogo chcecie” – mawiał Watson. Dr Trojan wyjaśnił, że według dzisiejszej wiedzy, Watson był w tym względzie zbyt optymistyczny, ale wtedy mu uwierzono. W niezbyt etycznym jak na dzisiejsze standardy doświadczeniu Watson u 11-miesięcznego chłopca – Alberta – chciał uwarunkować strach. Początkowo dawał chłopcu do zabawy szczura, a także inne pokryte futrem czy sierścią obiekty. Maluch nie bał się ich. Następnie kiedy chłopcu podawano szczura, za placami dziecka uderzano w gong, co wywoływało u dziecka lęk. Po kilku takich próbach Mały Albert zaczął reagować płaczem nie tylko na widok szczura, a także innych obiektów pokrytych futrem. W ten sposób Watson chciał pokazać, że wszystko jest wyuczalne. Niestety, Watson nie oduczył już Alberta tego strachu. Dopiero inni psycholodzy pokazali, że lęk można również wygasić.

Kolejnym psychologiem, który stworzył podwaliny dla behawioryzmu był Burrhus Frederic Skinner, który odkrył rozkłady wzmocnień, pokazał, jak efektywnie można uczyć nie stosując kar, a jedynie wzmocnienia pozytywne – karą może być brak nagrody.

Trojan wyjaśniał, że Skinner stał się naukowcem celebrytą, jego książki dotyczące behawioryzmu były bestsellerami. „Amerykanie mogli nie wiedzieć, kto to Freud, ale wiedzieli, kto to Skinner” – zaznaczył Trojan.

Skinner swoje idee przekuwał na rozwiązania – w czasie II wojny światowej pracował nad pociskiem sterowanym przez gołębie. Gołębie nauczone, by dziobać w miejsce, gdzie na monitorze jest okręt, wkładano do rakiet z pociskami. Kiedy okręt znajdował się na wprost pocisku, gołębie dziobały w środek monitora i rakieta leciała prosto. A jeśli dziobały obok środka, rakieta zakręcała. „Niestety, gołębie były tylko jednorazowego użytku” – przyznał dr Trojan. Rząd amerykański, który niekoniecznie chciał utrzymywać armię wyszkolonych gołębi – wycofał się z tego projektu.


Skinner zaprojektował także inne urządzenie – łóżeczko, które ułatwiać miało opiekę nad dzieckiem. Ten kuriozalny wynalazek – Skinner zaprojektował je dla własnej córki – był właściwie zamkniętą skrzynią z oknem, a u jej dołu znajdowały się filtry, które wpuszczały do środka ciepłe powietrze. Prześcieradło było nawinięte na korbę i jeśli dziecko je zabrudziło, można było pościel szybko – nawet nie dotykając dziecka – zmienić.

Jednak niektóre wynalazki Skinnera stały się bardzo popularne. To jemu zawdzięczamy, że w szkołach upowszechniły się maszyny, dzięki którym można było sprawdzić swoją wiedzę – uczeń zaznaczał odpowiedź i od razu widział, czy odpowiada dobrze (np. w urządzeniu zapalała się wtedy lampka). W ten sposób mógł sam obserwować swoje postępy w nauce i udzielać sobie wzmocnień pozytywnych. Skinnerowskie maszyny dopiero w latach 80. zaczęły być wypierane przez komputery.

Wykładowca z UW opowiadał, że właśnie m.in. dzięki Skinnerowi psychologia stała się „obiektywną do bólu nauką eksperymentalną”, a pracownie psychologów wypełniły się urządzeniami. Psycholodzy zaczęli wychodzić z założenia, że każde zachowanie można zauważyć jeszcze raz, powtórzyć w kontrolowanych warunkach.

Skinner uważał, że jeśli odkrywa się prawa rządzące życiem ludzi (ale i zwierząt), można stworzyć lepsze społeczeństwo oparte o naukowe zasady. Trojan zaznaczył, że w Wirginii (USA) do dziś żyje wspólnota, która żyje ze skinnerowskimi założeniami o perfekcyjnym społeczeństwie.

Źródło: PAP - Nauka w Polsce

 

Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie tekstów bez zgody redakcji zabronione / Zasady użytkowania strony