W części I artykułu (Zabezpieczenia Nr 4/2010) opisaliśmy dwa przypadki, w których realny koszt systemu wykrywania pożaru w obiekcie miał szansę istotnie zmienić się w stosunku do tego, który został zaakceptowany przez inwestora na etapie zakupu. Należy jednak z całą stanowczością zaznaczyć, że owe dwa przypadki (dodatkowy koszt dostosowania systemu do zmieniających się przepisów prawnych oraz koszt readaptacji systemu we wstępnej fazie jego użytkowania) nie wyczerpują listy sytuacji, w których koszt systemu może wzrosnąć.
Jak stwierdziliśmy poprzednio, dodatkowe i nieprzewidziane wcześniej nakłady są tym mniejsze, im lepiej rozwinięty i stabilny jest cały rynek bezpieczeństwa pożarowego, co objawiać się może przede wszystkim: lepszymi, stabilnymi przepisami i uwarunkowaniami prawnymi, większą niezależnością i jakością decyzji podejmowanych przez rzeczoznawców do spraw ochrony przeciwpożarowej, ale także większą wiedzą inwestorów oraz wysoką jakością usług świadczonych przez dostawców rozwiązań – z instalatorami tych systemów na czele.
Obecnie w Polsce mamy do czynienia z rynkiem, który wprawdzie jest wysoko rozwinięty, ale dość niestabilny i pozostaje w fazie dostosowawczej (np. dostosowywania się do przepisów unijnych). Z drugiej strony, dostosowując przepisy i polskie normy na podstawie doświadczeń innych krajów, wykroczyliśmy poza przyjęte tam ramy, nadmiernie zaostrzając niektóre z nich. Na przykład wprowadziliśmy przepisy nakazujące stosowanie dźwiękowych systemów ostrzegawczych. Zdecydowanie można przyjąć, że obecność DSO w obiektach poprawia bezpieczeństwo przebywających tam osób, ale także – w sposób nieprzewidziany przez wielu właścicieli obiektów – istotnie zwiększa koszt systemu bezpieczeństwa pożarowego. Inwestorzy zagraniczni, planujący swoje inwestycje z kilkuletnim wyprzedzeniem, nie mogli przewidzieć takiej sytuacji, a zaburzenie cyklu inwestycyjnego z tego powodu kosztowało ich w rezultacie znacznie więcej. W ocenie kosztów bierze się bowiem pod uwagę nie tylko sam koszt urządzeń i ich montażu, ale także koszt dokonania zmian projektowych, czasem zmian w architekturze lub sposobie wyposażenia wnętrz (ze względu na właściwości akustyczne pomieszczeń), koszt wynikający z opóźnienia oddania obiektu do użytkowania w związku z dostosowywaniem go do nowych przepisów, wreszcie – zmieniające się koszty eksploatacji budynku, i to w długim okresie.
Z drugim przypadkiem (opisanym w pierwszej części artykułu), a więc z kosztem readaptacji systemu w początkowej fazie jego użytkowania, wiąże się kolejny czynnik mający istotny wpływ na realny koszt systemu bezpieczeństwa przeciwpożarowego. Czynnikiem tym jest dodatkowy koszt rozbudowy systemu podczas prowadzenia prac aranżacyjnych w budynku.
O ile zwykle jest on uwzględniony w kalkulacji inwestora i zazwyczaj ponoszony jest przez najemców powierzchni aranżowanych, możemy natknąć się na cały szereg wydatków nieprzewidzianych. Procedury przetargowe zwykle uwzględniają założenia dotyczące funkcjonowania systemu „teraz” i rzadko zdarza się, by wymuszały na oferentach skrupulatne i rzetelne skalkulowanie zapasów sprzętowych oraz instalacyjnych na potrzeby przyszłych aranżacji. Dzieje się tak z dwóch powodów. Po pierwsze – projekty i założenia przetargowe niestety rzadko charakteryzują się dobrą jakością. Robione w pośpiechu, przy braku skłonności projektantów do wzięcia na siebie odpowiedzialności za podejmowane decyzje i słabej koordynacji międzybranżowej po prostu nie są w stanie uwzględnić części założeń. Po drugie – często inwestorom brakuje wiedzy dotyczącej ostatecznego kształtu i zakresu możliwych aranżacji. Jeśli dodamy do tego chęć zrobienia wszystkiego najmniejszym kosztem, przyszła potrzeba zmiany aranżacji napotka na techniczne ograniczenia systemu lub infrastruktury budynku. W pierwotnej fazie instalacji, często nie przewiduje się dostatecznej nadmiarowości systemu, umożliwiającej np. odpowiednie zabezpieczenie powierzchni nowo wydzielonych z większych obszarów lub pomieszczeń o zmienionym przeznaczeniu. Najczęściej brakuje odpowiednich zapasów okablowania, miejsca na nowe okablowanie w korytach lub szachtach, często także odpowiedniej przestrzeni logicznej w systemach. Jeżeli etap projektowania oraz późniejszy etap wykonania podstawowej instalacji systemu bezpieczeństwa nie zakładały, jak wspomnieliśmy wyżej, jego nadmiarowości, koszty wzrosną lawinowo. Czasem konieczne jest np. zainstalowanie nowego systemu, którego zadaniem jest nadzorowanie tylko nowo wydzielonej powierzchni. Jest to niekorzystne nie tylko z punktu widzenia sztuki inżynierskiej, ale przede wszystkim finansowo.
Należy przy tym pamiętać, że w przypadku modyfikacji w obiekcie mamy do czynienia z czymś w rodzaju zespołu naczyń połączonych. Istotna zmiana aranżacji lub przeznaczenia pomieszczeń skutkuje koniecznością poprawienia funkcjonalności systemu SAP i powoduje konieczność zwiększenia użyteczności systemu DSO, a to z kolei stwarza potrzebę rozszerzenia funkcjonalności systemu kontroli dostępu, telewizji dozorowej, a nawet systemu BMS.
Kolejną ważną kwestią jest koszt samego utrzymania systemu wykrywania pożaru i wszystkich związanych z nim systemów zewnętrznych. Celem dokonywania na bieżąco konserwacji systemu jest utrzymanie ciągłości jego działania, a więc – tym samym – utrzymanie ciągłości funkcjonowania budynku i przedsięwzięć organizowanych w jego obrębie i nie tylko. Ta ważna cecha systemu bezpieczeństwa, jaką jest ciągłość jego działania, jest bardzo często pomijana w analizach kosztu zakupu systemu. Bardzo często kupuje się tani system, nie uwzględniając rzeczywistych wydatków związanych z jego utrzymaniem w przyszłości. To bardzo stary trik oferentów i bardzo duży problem dla nabywcy w przyszłości. Przed podjęciem decyzji o zakupie danego typu systemu należy koniecznie pozyskać informację o kosztach jego eksploatacji i serwisu, dostępności wykwalifikowanych i autoryzowanych ekip serwisowych oraz części zamiennych, a także o możliwym czasie reakcji na usterki. Sama obecność systemu wykrywania w obiekcie nie gwarantuje jego bezpieczeństwa. System ten musi działać prawidłowo, a w razie awarii – być łatwy do naprawy. Należy wybierać producentów sprzętu uznanych i sprawdzonych marek, o dobrych referencjach. Jak już wcześniej wspomnieliśmy, bardzo ważna jest dostępność specjalistów-serwisantów, posiadających odpowiednie narzędzia, często „aktualizowaną” wiedzę oraz udokumentowane doświadczenie. Praktyka polska pokazuje działania odmienne do tego, co powszechnie stosowane jest w krajach Europy Zachodniej. Przeciętny koszt konserwacji i serwisu urządzeń w Polsce jest kilkanaście razy niższy w porównaniu do kosztów w Niemczech, Austrii, Francji czy Skandynawii. Nawet nasi południowi sąsiedzi – Czesi i Węgrzy – wyceniają wartość prawidłowej konserwacji urządzeń znacznie wyżej niż my. Dlaczego? Chyba lepiej niż my zdają sobie sprawę z faktu, że pozostawione bez opieki i kontroli urządzenia elektrotechniczne – nawet te najlepsze – z biegiem czasu stają się coraz mniej skuteczne i użyteczne. Degradacja techniczna urządzeń jest nieunikniona, a jedynie prawidłowa konserwacja jest w stanie zapewnić sprawność instalacji na długo. Producenci tworzą urządzenia, których okres działania to 10–15 lat, przy czym w przypadku sprzętu profesjonalnego okres ten może wydłużyć się nawet dwukrotnie. Realny koszt systemu zabezpieczeń będzie zatem w długim okresie tym niższy, im rzadziej będziemy doprowadzać do obniżenia jego sprawności. Wbrew pozorom wydatki na konserwację – choć mogą wydawać się duże – w długim okresie są zawsze mniejsze niż koszty wykonania napraw i koszty związane z przestojem linii produkcyjnych lub wstrzymaniem pozwolenia na użytkowanie obiektu przez służby techniczne lub Państwową Straż Pożarną. Nie bez znaczenia jest opinia ubezpieczyciela, który – w przypadku stwierdzenia niesprawności systemu zabezpieczeń – ma prawo wstrzymać wypłatę odszkodowania lub nawet nałożyć kary i dodatkowe opłaty za niewłaściwy stan tego systemu.
Najlepsi producenci systemów bezpieczeństwa pożarowego już teraz udostępniają użytkownikom szereg narzędzi pozwalających obniżyć koszt użytkowania tych systemów. Stosuje się zaawansowane systemy o budowie modułowej. Wymiana ich podzespołów jest niezwykle łatwa i szybka. Stosuje się rozwiązania programistyczne, takie jak aplikacje zdalnego dostępu i raportowania, w celu ułatwienia diagnostyki, przyspieszenia procesów naprawy i sprawdzenia poprawności działania urządzeń. Wykorzystuje się zaawansowane narzędzia diagnostyczno-serwisowe, które umożliwiają błyskawiczną ocenę stanu instalacji. W najlepszych rozwiązaniach stosuje się układy redundantne, niezwykle odporne na wszelkie zakłócenia i zmiany środowiskowe oraz uszkodzenia. Dzięki temu systemy te pozostają sprawne nawet w przypadku wykrycia poważnych usterek w układach podstawowych, gdyż mogą pracować, wykorzystując zapasowy zestaw elementów hardware’u i software’u.
Rys. 1. Degradacja techniczna systemu SAP w czasie oraz wpływ napraw i konserwacji na jego stan
Ostatnim czynnikiem wpływającym na realny koszt systemu wykrywania pożaru (ostatnim, na jaki autor chciałby zwrócić uwagę w niniejszym artykule) jest koszt jego demontażu i utylizacji po wielu latach użytkowania. W fazie podejmowania decyzji dotyczących zakupu sprzętu koszt ten jest zwykle pomijany przez inwestorów, których zamiarem jest późniejsza odsprzedaż gotowego budynku. Jest on jednak niezwykle istotny, szczególnie dla tych, którzy zamierzają opiekować się obiektem przez wiele lat. Należy wziąć pod uwagę koszt demontażu i utylizacji zużytych elementów elektronicznych oraz elementów niebezpiecznych, takich jak czujki izotopowe. Od końca lat dziewięćdziesiątych odchodzi się od systemów bazujących na elementach radioaktywnych, ale nadal niektórzy producenci – w ramach oczyszczania magazynów – proponują użytkownikom urządzenia tego typu w atrakcyjnej cenie. Co się z tym wiąże? O ile koszt demontażu i utylizacji zwykłych elementów elektronicznych nie musi być nadmiernie wysoki i nie zależy od marki czy producenta urządzeń utylizowanych (przyjmijmy, że jest taki sam dla wszystkich systemów), w przypadku systemów wykorzystujących czujki izotopowe może stanowić równowartość nowego systemu najnowszej generacji. O problemie tym wiedzą już niemal wszyscy, którzy nieopatrznie dokonali takich zakupów w ostatnich latach, a także ci, którzy kiedyś nie mieli wyjścia, bo innych systemów na rynku polskim po prostu nie było. Zarówno sam demontaż takich elementów, jak i ich składowanie oraz ostateczna utylizacja musi odbywać się według ściśle określonych reguł i norm oraz wyłącznie z udziałem wyspecjalizowanych przedsiębiorstw i instytucji (Państwowej Agencji Atomistyki).
Obecnie inwestor podejmujący decyzję o zakupie systemu, w którego skład wchodzą wyżej opisane elementy, musi założyć, że za kilkanaście lat będzie zmuszony jeszcze raz zapłacić niemal identyczną (jeśli nie większą) kwotę za pozbycie się swojego problemu.
Opisanie w niniejszym cyklu czterech czynników mogących istotnie wpłynąć na realny koszt instalacji systemu bezpieczeństwa jedynie wprowadza w problematykę, która wymaga znacznie głębszej analizy. Uogólniając powyższe rozważania, można stwierdzić, że koszty systemów bezpieczeństwa rosną w sposób nieprzewidziany i odwrotnie proporcjonalnie do rzetelności podmiotów uczestniczących w każdym etapie ich wdrożenia. Im niższa jest jakość stanowionego prawa, decyzji podejmowanych przez każdego z osobna i przez wszystkich uczestników rynku łącznie, wykonanej pracy czy produktów, tym wyższe są realne koszty instalacji – niezależnie od kosztu początkowego.
Grzegorz Ćwiek
Zabezpieczenia 6/2010